Nie było mnie tu z dobry miesiąc. Tzn byłam i starałam się
aktywnie spędzać czas na tyle na ile pozwał mi mój stan, ale na wpisy jakoś
czasu i chęci znaleźć nie mogłam. Pewnie dlatego, że skupiłam się na
kompletowaniu ubranek, mebli i innych niezbędnych akcesoriów. Był styczeń,
termin się zbliżał, ale cały czas ze spokojem do tego podchodziłam, ponieważ to
aż miesiąc był. Aż tu nagle i niespodziewanie w czwartkowy ranek zawróciłam
mojego K. z drogi do pracy i szybciutko pojechaliśmy do szpitala. Żelek
stwierdził, że nie chce mu się czekać tych dwóch tygodni i on już, tu i teraz
zamierza się z nami spotkać. I tak w Dzień Babci zrobił swoim babciom
najpiękniejszy i niezapomniany prezent :)
Myślę, że zapracował na najpiękniejsze prezenty urodzinowe od nich tym swoim przyjściem na świat ;)
Od tego pięknego dnia minęło już 25 dni, a ja dalej nie
znalazłam czasu na skrobnięcie czegokolwiek dłuższego ;) Ten wpis tez jest
robiony na raty :D Mam nadzieję, że dziś uda mi się go skończyć, bo jakimś
cudem synuś podarował mi dziś więcej czasu między karmieniami niż standardowe
1-1,5h ;) Żeby jednak nie zapeszyć nie będę się za bardzo cieszyć i po prostu
korzystam z chwili :)
W głowie mam tematy na kolejne wpisy, tak więc jeśli ktoś
jest zainteresowany co takiego mam do powiedzenia to zapraszam :)
No comments:
Post a Comment