Friday 18 December 2015

Motywacja - level zero ...

 
Czasami tak się dzieje, że przychodzi moment kiedy nam się po prostu nie chce. Nie chce się ubrać w dresiak i wyjść na dwór pobiegać czy z kijkami. Nie chce się wskoczyć w szorty i machać nóżką na zajęciach fitness czy w domu na macie. Nie chce się i już.
I co wtedy? Ja wtedy odpuszczam. Po prostu odpuszczam. Szczególnie teraz, w tym stanie. Myślę, że to nie tylko mi się nie chce, ale i Żelkowi się nie chce. Dlatego też w takich sytuacjach po prostu odpuszczam. Nic na siłę. Wierzę w nasz organizm i w to, że on wie co dla nas dobre.
Dzięki temu "niechcemisiowi" mogę poświęcić się aktualnie pieczeniu pierniczków, ciast czy pasztetów ;) Udało mi się dokończyć własnoręcznie robione kartki świąteczne (i je wysłać :D ), karneciki na prezenty dzięki czemu te prezenty będą jeszcze bardziej spersonalizowane. Udało mi się udekorować świątecznie mieszkanie (przy okazji mam kilka pomysłów na przyszły rok, do pokoju dziecięcego of course :P ). Do tego wzięłam się w końcu za kompletowanie wyprawki dla Żelka ;) Lepiej późno niż wcale.
I tak powoli, powolutku, małymi kroczkami na pewno odzyskamy motywację do ruchu, do ćwiczeń, a przynajmniej do spacerów. Ja swoją już odczuwam, jeszcze słabiutko, ale wiem że nadchodzi ;)

No comments:

Post a Comment