Internet i wujek Google to chyba jednak nie jest zbawienie
naszych czasów ;) Jak tylko wizyta u mojej gin i trzeci wynik potwierdziły
ciążę od razu zaczęłam odczuwać typowe objawy ciążowe dla tego szacowanego
okresu ;) Na szczęście nie są to mdłości, ale dziwna senność i wzmożone
bieganie do toalety. Ja jestem osobą, która do toalety chodzi rzadko. Owszem
kawa i herbata oraz piwo są również i u mnie moczopędne, ale to co teraz się
dzieje, jest niedopisania. A to ponoć dopiero początek :/
Poza tym muszę dokładnie popatrzeć ile ja tych kalorii
powinnam przyjmować, bo chyba moje +-1800 jest niewystarczające. Wyczytałam, że
między 2300-2800 powinnam oscylować. Choć te 2800 to jak na mój gust mocno
zawyżone chyba jest. Nic to pozostaje mi rozmowa z moją gin i trenerką.
No tak nie wspomniałam, ale znalazłam sobie trenerkę, która
poprowadzi mnie sportowo przez tą ciążę. Szczególnie na początku chcę się
dowiedzieć wszystkiego dokładnie od konkretnej, wykształconej osoby, a nie z
wujka Google. Niestety moja Angelika
wyjechała więc musiałam znaleźć kogoś innego. Ta dziewczyna wydaje się fajne.
Na stronie poczytałam o niej, i uważam, że jest godna zaufania. Zobaczymy. Na
pewno napiszę coś po naszym pierwszym spotkaniu.
Jak do tej pory, ćwiczę to co wcześniej. Dorzuciłam pół
planki i planki boczne. Na razie jest ok, ale z utęsknieniem patrzę na każdego
biegacza czy biegaczkę na ulicy. Ściska mnie wtedy w żołądku strasznie :( Mam nadzieję, że już
nie długo będę regularnie wietrzyła mój biegowy out fit :)
No comments:
Post a Comment