Ponownie mam dwa dni wolnego. Tym razem jednak nie jest
to zaplanowany urlop tylko wymuszone L4. Przypałętało mi się zapalenie krtani,
czego od czasów pracy w szkole (4 lata temu) nie miałam. A tu proszę taka
niespodzianka :/ Najbardziej denerwujące w tym jest to, że ani nie jadłam ani
nie piłam nic zimnego, a i tak nie udało mi się ustrzec od złego. Z drugiej
strony jednak może to jest tradycja rodzinna?? Jak już wspominałam w innym
wpisie, na razie po mamusi mam spokój od mdłości ;) Możliwe, że i to zapalenie
dostałam w spadku. Ja też jej odebrałam głos, ale ja przynajmniej poczekałam na
ostatni miesiąc ciąży, gdy to już nie było tak problematyczne, chociażby
uniemożliwiające pracę :/
Na pewno znajdzie się ktoś kto zapyta: L4? Na zapalenie
krtani?
Niestety tak. Nie jestem z tego dumna, ale nie
wiedziałam, i dalej w sumie nie wiem, co może się z tego wykluć (mam nadzieję,
że nic). Ograniczenia lekowe są mega. Mam dużo pić aby nawilżać gardło i płukać
szałwią. Do tego tabletki na kaszel i chrypę i mam nadzieję, że do poniedziałku
mi przejdzie. Bo jest huk roboty:/ I źle mi z tym, że musiałam to wszystko
zostawić.
Mam nadzieję, że mi przejdzie szybko. A dziś we Wrocku
awaria wodociągów. I dziewczyny nie mają wody w pracy, więc w sumie dobrze, że
jestem na L4 przynajmniej nie mam problemu z korzystaniem z toalety ;)
No comments:
Post a Comment